Fragment „Dziejów jednego pocisku”
Andrzeja Struga, książki o Rewolucji 1905 roku - dialog
socjalistów: aktywisty Polskiej Partii Socjalistycznej, Marka, z
działaczem Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy,
Szabłowskim – to przykład dyskusji, która rozgorzała w ruchu
socjalistycznym w trakcie Rewolucji – stosować terror czy nie?
Między innymi ta kwestia doprowadziła do rozłamu w Polskiej Partii
Socjalistycznej w 1906 r.
Marek (PPS):
„Muszą być mściciele, co idą na
na wszystkich – nie jako na wojnę, ale żeby dać świadectwo
prawdzie. Musi być ktoś, co się ośmieli podnieść uzbrojoną
rękę. Inaczej martwa będzie nasza miłość i martwa będzie nasza
nienawiść. Zadusi nas trzeźwy rozsądek, zatrują nas kalkulacje
polityczne […]
Ja mam ambicję, żeby na uśmierzenie naszego buntu
nie wystarczyło nahajki […] Ja chcę, żeby wróg nas uszanował
[…]
Nasz sporadyczny odwet – to nie żadna siła – nie jestem
obłąkanym bojowcem, co, jak wy powiadacie, wierzy tylko w
brauninga. Ja wierzę we wszystko, co jest rozumne i potrzebne. I
można, i należy się kłócić o taktykę, o program, ale nie
należy się spierać o honor!”
Szabłowski (SDKPiL):
„Szanuję ofiarę z krwi i życia,
ale mówię otwarcie: szkoda, bo na marne! Nie wolno rozumować:
«Giną za to, a więc się nie
mylą». Mnie nie zastraszą piękne symbole i romantyczne kawałki.
Walka proletariatu ma inną, nową poezję i swoje nowe piękno – i
nigdy tego nie zrozumie twoja partia ani ty, Mickiewiczowski uczniu,
dzielny, piękny, Grottgerowski typie!...”
Powieść Andrzeja Struga z 1910 roku. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz