Z przemówienia bojowca Stefana Okrzei
przed sądem wojennym:
"Kto nie był wówczas na ulicy,
kto nie widział i nie słyszał tego, co się tam działo, ten o tym
sądzić nie może. Wszystkie okrucieństwa wojny stosowano do
bezbronnych robotników, walczących w imię społecznych,
ekonomicznych i politycznych ideałów ludzkości.
Ja byłem na ulicy,
kiedy tłum podstępnie wciągano w zasadzki, kiedy bez sygnałów i
uprzedzeń żołdactwo strzelało do pochodu manifestującego,
idącego poważnie z obnażonymi głowami, kiedy żołdactwo
tratowało kopytami końskimi trupy, a oficerowie gwardii, pędząc
konno po trotuarach, dla popisu, krzyżową sztuką płatali głowy
kobiet, które nie zdołały ukryć się przed ich dzikością
wskutek pozamykanych bram z rozporządzenia policji.
Widziałem, jak
w mieszkaniach wyciągano strwożone dzieci z łóżek i kłuto
bagnetami, jak pastwiono się nad skrępowanymi ludźmi w cyrkułach
[komisariatach], jak ich trupy wystawiano następnie w szpitalach na
widok publiczny jako poległych w buntowniczej walce, pomimo to, że
rany mieli pozadawane w plecy."
Źródło: Mieczysław Zawadka, "Stefan
Okrzeja (1886-1905)".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz