Mowa sądowa obrońcy rewolucjonisty
Stefana Okrzei, Stanisława Patka:
"Styczniowe i lutowe wypadki [rok
1905 - strajk powszechny; strzelanie do robotników] wstrząsnęły
całą jego [Okrzei] istotą. Oskarżenie twierdzi, że w wypadkach
tych policja musiała spełniać swe obowiązki służbowe – ale
czyż istotnie obowiązkiem policji jest strzelanie do bezbronnej
ludności? Czyż obowiązkiem policji jest znęcanie się nad
obezwładnionymi? Czyż obowiązkiem policji jest dokonywanie tych
czynów gwałtu, o których mówił wam Okrzeja, a których opowieść
krew ścina w żyłach?
Ta policja, która działała
autorytetem swej brutalnej siły, ta policja, która straciła głowę
i popełniała okrucieństwa, ta policja, która wywoływała z
piersi Okrzei okrzyk zgrozy i żądzę zemsty, ta policja jest winna
temu, że pragnący szczęścia wszystkich ludzi Okrzeja sięgnął
po bombę i stał się terrorystą, niosącym za cenę własnego
życia krwawy protest przeciw ciemięzcom. A jednak tylko Okrzeja
zasiadł na ławie oskarżonych."
Źródło: Mieczysław Zawadka, "Stefan
Okrzeja (1886-1905)".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz