piątek, 2 maja 2014

1 maja 1905 roku w Warszawie

Informacje o wydarzeniach 1 maja 1905 roku w Warszawie w gazecie "Prawda":

Dzieje dnia tego "Warsz[awski] Dniewnik" opowiada w następujący sposób:

Około 11 rano stójkowy na rogu Chłodnej i Wroniej zauważył mężczyznę rozdającego proklamacje i chciał go aresztować. Wówczas z tłumu padły dwa strzały rewolwerowe, które chybiły policjanta, ale natomiast żołnierz stojący pod koszarami zastrzelił rozdającego proklamacje. Zabity, jak się okazało, był dawnym [uczniem – T.K] szkoły technicznej Wawelberga, 19-letnim Karolem Szonertem. Przy nim znaleziono proklamacje i rewolwer.

O 12-ej na Karmelickiej i Nowolipkach zebrało się około 200 osób. Powiał czerwony sztandar. Tłum doszedł do domu pod nr 22 ulicy Karmelickiej. Dwaj policjanci usiłowali przywrócić porządek, lecz kilku ludzi z tłumu rzuciło się na nich z nożami; wówczas zaczęli strzelać i tłum się rozproszył.

O 1-ej popołudniu manifestanci w liczbie około 2000 zebrali się na ulicy Śliskiej i z czerwonym sztandarem poszli na Złotą, a potem przez Żelazną wkroczyli w Aleje Jerozolimskie. Tu około domu nr 101 spotkali się z policjantami i wojskiem. Na wezwanie, żeby się rozeszli, z tłumu padł strzał; po czym tłum wyłamał bramę i wtargnął [do] wewnątrz domu nr 101. Żołnierze i policja odpowiadali wystrzałami; po czym tłum się rozproszył, zostawiając na placu 25 zabitych i 20 ranionych. Około 50 osób aresztowano i zabrano 3 czerwone sztandary.

O godzinie 5.30 nad wieczorem na ulicy Długiej tłum gwizdaniem i rzucaniem kamieniem przyjął przechodzącego oficera. Nadjeżdżający patrol konny rozproszył zebranych z rozkazu tegoż oficera. W tymże czasie na ulicy Okopowej między Kaczą a Żytnią zebrało się około 300 osób z 3-ma czerwonymi sztandarami. Rozproszyła ich policja i nadchodzący patrol.

Około 6-ej kilkaset osób zgromadziło się na Złotej, a potem na Marszałkowskiej. Niektórzy z tłumu próbowali zagrodzić ulicę beczkami pozostałymi do robót brukowych i przygotowanymi dla umieszczenia słupami telefonicznymi. Rozproszono ich jednak, lecz wkrótce zebrali się znowu w ulicy Zielonej, tu zaś rozbiegli się na widok wojska. Około 7-ej na ulicy Dzielnej tłum, postępujący z czerwonym sztandarem, zmuszał policjantów do zdjęcia czapek. Po ukazaniu się kozaków, z tłumu padł strzał, lecz nikogo nie ranił, po czym wszystko rozproszyło się.

O godzinie 8 minut 25 wieczorem na ulicy Marszałkowskiej, naprzeciw bramy dworca wiedeńskiego rzucono bombę w przejeżdżający patrol 5 kozaków pułku uralskiego. Raniono 3 kozaków, a stójkowego i wychodzących w owej chwili z podwórza dworca: nauczycielkę muzyki Stefanię Kowalską oraz szwaczkę Julię Koperską. Obie ciężko, a także jednego kozaka. Padły trzy konie kozackie. Aresztowano cztery osoby podejrzane*. Siła wybuchu była tak wielka, że wyleciały wszystkie szyby w oknach sąsiednich domów. Część łba końskiego padła na ulicy Widok, u bramy hotelu wiedeńskiego. Prócz tego 3 osoby, przechodzące ulicą Marszałkowską, uległy lekkiemu poranieniu.

Około 10-ej wieczorem w ulicy Ząbkowskiej na Pradze, przy rządowym składzie wódki zebrał się tłum, który usiłował wtargnąć do wnętrza, strzelając do straży i raniąc dwóch, wówczas żołnierze, pilnujący składu, dali salwę, po której tłum się rozproszył, zostawiając cztery trupy. Noc przeszła spokojnie.

W ciągu dnia przy starciu z wojskiem zginęło: w Alejach Jerozolimskich 25 ludzi, na Chłodnej – 1 i na Pradze 4. Ogółem zabito 31.

Przypis:
  • Zamachu dokonano w odwecie za masakrę manifestacji pierwszomajowej SDKPiL w Warszawie. Bombę rzucił członek bojówki PPS Stanisław Marczuk.

Opracował: dr Tomasz Karbowniczek.
Źródło: Prawda z dnia 23 kwietnia (6 maja) 1905 r., nr 17 (1270), s. 196.

Na bazie grafiki z Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz