W 1904 r. w Królestwie Polskim - po wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej - zrobiło się wyjątkowo niespokojnie. Zaczęły się manifestacje, pochody, narastała atmosfera buntu. Jednym z najbardziej znanych ówczesnych wydarzeń jest manifestacja Polskiej Partii Socjalistycznej na placu Grzybowskim w Warszawie, podczas której doszło do starcia z policją i wojskiem. Miało to miejsce 13 listopada. Sześć dni później zawrzało w Ostrowcu Świętokrzyskim. Dowiadujemy się o tym z pamiętnika Ignacego Boernera, późniejszego członka Legionów i Polskiej Organizacji Wojskowej, ministra poczt i telegrafów w II RP:
"Pierwszy wystąpił na prowincji Ostrowiec (19 listopada), gdzie 100 towarzyszy przemaszerowała od fabryki do miasta. Pochód, jakkolwiek nieliczny, wyglądał bardzo okazale, gdyż sztandar oświetlony był przez 4 pochodnie, a w odpowiednim miejscu, gdy zebrała się większa ilość ludu, wygłoszono krótkie przemówienie, objaśniające cele manifestacji. To też, gdy 24 listopada wystąpiono po raz drugi na ulicę, liczba uczestników wzrosła do kilkuset. Po tej drugiej demonstracji nastąpiły 4 aresztowania. To jednak nie podziałało odstraszająco, gdyż 27 listopada zebrało się w okolicznym Ćmielowie 100 towarzyszy, którzy ruszyli ze sztandarem ku rynkowi, by tam spotkać się z drugim oddziałem liczącym paręset uczestników. Jeden ze strażników próbował był zawładnąć sztandarem i w starciu wypalił z rewolweru, ale gdy wzburzony tłum rzucił się nań, musiał uciekać i schronić się do jakiejś kamienicy, którą demonstranci zaatakowali kamieniami. Manifestanci uzbrojeni byli w rewolwery i strzelali podczas pochodu na wiwat."
Źródło: Ignacy Boerner, Pamiętnik z lat 1904-1905 (wraz z załącznikami), w opracowaniu Tomasza Karbowniczka, Piotrków Trybunalski 2011, s. 39-40.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz