Antoni Tosek był łódzkim robotnikiem. Wcześnie stracił ojca i jako najstarszy z rodzeństwa został głową rodziny (wg różnych relacji miał wtedy 12 lub 14 lat, czyli odpowiednio: urodził się w 1879 lub 1881 roku), chcąc pomóc matce poszedł do pracy. Pracował ciężko - najpierw na utrzymanie rodzeństwa, a później na utrzymanie własnego domu.
W 1905 roku walczył na barykadach w Powstaniu Łódzkim. Jego żona – Ewa Tosek, z domu Bojanowska – przenosiła pod spódnicą broń i bomby dla rewolucjonistów.
Antoni Tosek był świadkiem rozpędzania tłumu przez dwóch kozaków. Tratowali ludzi i strzelali do nich. W tłumie szła jego żona i było ryzyko, że kozacy na nią wjadą. Prawdopodobnie wtedy zginęłaby nie tylko ona, bo Ewa miała pod spódnicą "mały arsenał". Antoni sięgnął po brauninga i wystrzelił w kierunku kozaków. Jednego zranił. Drugiego zabił na miejscu - resztą zajął się tłum.
Tosek żył z brzemieniem tego czynu do końca swoich dni. Ale nigdy nie żałował – zrobił, co musiał.
Bardzo dziękujemy Klaudii za nadesłanie wspomnienia i zachęcamy do przesyłania nawet drobnych historii, jeśli są przechowywane w pamięci Waszych rodzin!
Źródło: Beinecke Digital Collections |
Pięknie jest mieć takiego przodka. Mój kolega też miał akurat pradziadka w PPS, ale nie w Łodzi i nie w 1905 r., lecz w międzywojniu :-)
OdpowiedzUsuńTo także jest ważna historia i powinna być pielęgnowana! My swoją drogą, podczas niedzielnego spaceru na groby rewolucjonistów na Stary Cmentarz w Łodzi, odnaleźliśmy przypadkiem trzy groby działaczy PPS. Poświęcimy tej wycieczce jeden z najbliższych wpisów.
Usuń