Irena Tuwim w "Łódzkich porach roku" pisze o rewolucji 1905 roku. Miała wówczas 6-7 lat:
...gdy kiedyś, jadąc tramwajem w stronę Rynku Geyera* usłyszeliśmy nagle straszliwy huk: czarny lśniący powóz, zaprzężony w parę spasionych rysaków*, z tłustym kuczerem* na koźle, raptem rzucił się w bok i wjechał na trotuar,
a spod kopyt spłoszonych koni buchnął słup dymu – bomba! Zamach na policmajstra!...
…gdy z okien mieszkania wuja na Piotrkowskiej oglądaliśmy falujący tłum, nad którym powiewały czerwone sztandary, i gdy w niebo płynęła pieśń:
Niesie on zemsty grom, ludu gniew,
Przyszłości rzucając siew,
A kolor jego jest czerwony...
Była to rewolucja 1905 roku. Ale w języku łódzkich gazet
i przerażonego mieszczaństwa były to «rozruchy».
Przypisy:
- Rynek Geyera – obecnie Plac Władysława Reymonta,
- rysak - «koń przyuczony do bardzo szybkiego kłusa»,
- kuczer - daw. «woźnica»,
Źródło: Irena Tuwim, Łódzkie pory roku, Warszawa 1979, s. 16.
Patrz też:
Okładka książki. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz